Dane pracownicze, czyli co wolno pracodawcy według Rady Europy
Biorąc pod uwagę fakt, że ostatnia rekomendacja dotycząca danych pracowniczych przetwarzanych w celu zatrudnienia została uchwalona w 1989 roku (czyli 26 lat temu!), trudno nie poddać się refleksji, że albo dane pracowników nie są bliskie organom odpowiedzialnym za ochronę danych osobowych albo jest to temat na tyle trudny i związany z naciskami różnych ugrupowań i korporacji na Radę Europy, że traktowano to jak „śmierdzący temat” i zamiatano go pod dywan. Dodam może jeszcze, że najnowsza rekomendacja została uchwalona w prima aprilis, czyli 1 kwietnia 2015 r. Na szczęście okazało się, że nie jest to żart.
Dziwi fakt, że tyle czasu trzeba było czekać na rekomendacje dotyczące śledzenia czasu pracy poprzez skanowanie odcisków palców, czy monitoring pomieszczeń biurowych. Najnowsze technologie umożliwiają pracodawcą śledzenie czasu pracy na komputerze, historii przeglądanych stron, czy wgląd w korespondencję elektroniczną. Brak zgody na takie działania, często oznacza zakończenie pracy u tego pracodawcy, a swoich praw pracownik mógł dochodzi albo na drodze cywilnej albo poprzez skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich. Miałam przyjemność kilkukrotnie rozmawiać z Panią Profesor Ireną Lipowicz, która zaskoczyła mnie zaangażowaniem w sprawy przeciętnego Kowalskiego (przyznam, że spodziewałam się raczej figuranta z politycznego rozdania) i jednocześnie naświetliła wielowymiarowość problemu przestrzegania praw obywatelskich (w tym pracowniczych). Polskie prawodawstwo nie nadąża za zmieniającymi się realiami i technologiami, na szybko tworzy się specustawy, które dają określonym podmiotom szeroki zakres uprawnień, wkraczający w swobody obywatelskie, a jednocześnie rząd nie interesują się palącymi problemami, jak brak ustawy o monitoringu, czy wykorzystywaniu danych genetycznych. Read More